Naga prawda
Czy na rynku nieruchomości widać spowolnienie? – No cóż, niektórzy je widzą, inni je wieszczą, a my… robimy swoje i nie narzekamy. Tak czy owak, warto się temu przyjrzeć i odpowiednio skomentować. Zrobimy to z nadzieją, że niektórych uspokoimy, a innych… obnażymy.
Retrospekcja
Nie dalej jak w poprzednim odcinku naszych blogowych refleksji przedstawiliśmy blisko 20 ponadczasowych praw rządzących rynkiem nieruchomości. 4 z nich warto przypomnieć, bo świetnie pasują do obecnego tematu i potwierdzają, że to, o czym piszemy nie jest, bynajmniej, oderwane od rzeczywistości. A zatem…
- Największe zainteresowanie kupujących nieruchomości przypada na okres od IV do X (co nie powinno zaskakiwać). Ogólnie: im zimniej i ciemniej, tym gorzej dla szans sprzedaży.
- Rynek nieruchomości współkształtują przepisy prawa, trendy demograficzne, realia makroekonomiczne i tzw. nastroje konsumenckie.
- Sytuację na rynku nieruchomości może nagle zmienić jakieś wydarzenie o dużej „sile rażenia”, np. wybuch epidemii lub wojny, istotna modyfikacja prawa czy oferta bardzo korzystnych kredytów na zakup mieszkania.
- Decyzją o sprzedaży, a tym bardziej o zakupie nieruchomości rządzą nie tylko obiektywne racje, ale również – a czasem nawet bardziej – emocje. Psychologia nierzadko góruje tu nad ekonomią, psychika nad logiką.
Ciemno, zimno i do wiosny daleko
- z tych punktów jasno wskazuje jeden z trzech bezpośrednich powodów możliwego – i obserwowanego co roku – spowolnienia na rynku nieruchomości. Ważniejszą przyczynę sygnalizuje punkt 2. i 3. Chodzi tu zwłaszcza o mniejszą siłę nabywczą części Polaków i ich gorsze nastroje konsumenckie. A tego z kolei powodem jest preferencyjnych kredytów na zakup pierwszego mieszkania.
Co tamuje tama 😉
Konsekwentnie nie będziemy wchodzili w politykę, ale faktem jest, że program kredytowy nowego rządu utknął na fazie obietnic lub obiecanek. Co gorsze, wiele wskazuje na to, że rząd ma inne priorytety (te zawsze się znajdą). Nie kwapi się więc do składania konkretnych deklaracji – choćby negatywnych i odłożonych w czasie, ale pozwalających na racjonalizację decyzji i planów wszystkich uczestników rynku nieruchomości. Jest też inne zagrożenie. W czasach „słusznie minionych” ekipa Gierka rozpuszczała absurdalne, ale chwytliwe hasła, że przyczyną niewydolności budownictwa mieszkaniowego są braki materiałów budowlanych, bo te szły na budowę kościołów. Teraz dość podobną wymówką może być konieczność przeznaczenia dużych środków budżetowych na odbudowę tamy w Stroniu Śląskim, rynku w Lądku Zdroju, drogi pod Nysą, pomoc powodzianom itp. itd.
Punkt w punkt!
- punkt trafia… w punkt istoty problemu! Niektórzy zainteresowani zakupem nieruchomości – w tym i tacy, którzy mają środki własne lub spokojnie mogą się podeprzeć kredytem hipotecznym – wstrzymują się z działaniem. Spodziewają się oni bowiem, że ceny zaczną mocno spadać, więc wolą czekać. W swoich decyzjach nie kierują się jednak jakimiś fachowymi analizami sytuacji rynkowej i perspektyw jej rozwoju (takich analiz nie ma zresztą wiele), lecz licznymi tekstami różnej maści „dziennikarzy” – panikarzy. Cudzysłów nie ma ich obrazić. Chcemy tylko zasygnalizować, że większość tych tekstów piszą ludzie, którzy w temacie nieruchomości „nie siedzą” lub którzy w ogóle… nie są ludźmi. Sztuczna inteligencja nie ma bowiem ludzkich emocji, ale może takie emocje wywoływać.
„Krach! Kryzys!” – klik, klik…
No właśnie… Większość artykułów na temat obecnej i przewidywanej sytuacji na rynku nieruchomości zieje pesymizmem i sieje defetyzm. Przeważnie nie wynika to jednak z rzetelnej oceny faktów i fachowej analizy realiów. Sęk w tym, że właściciele mediów dobrze wiedzą, iż strach i sensacja to sprawdzony przepis na dużo „klików”, a kliki to dla nich zysk. Najgorsze jest jednak to, że te celowo kasandryczne treści nakręcają spiralę obaw i mogą działać jak samospełniające się proroctwo: ludzie się boją, więc reagują w określony sposób, co wywołuj skutki dające prawdziwe powody do obaw… Niestety, współczesne media masowe i społecznościowe bardziej rzeczywistość kreują niż ją solidnie opisują. I zamiast rynek stabilizować, wyraźnie go rozregulowują, a nas wszystkich niepotrzebnie stresują.
Najcenniejsze z „narzędzi”
Ale czy będą te obniżki cen czy nie? – Tu i ówdzie już podobno są. Na razie małe i typowe dla rynkowej korekty cen, która jest rzeczą normalną. Ale jak szeroko i głęboko one sięgną oraz kiedy nastąpi punkt kolejnego odbicia w górę, tego naprawdę nikt nie wie. I sytuacja – choćby za sprawą rządu – może się nagle zmienić. Jedno jest pewne, bo potwierdza się od lat: kto bardziej ufa „dziennikarzom” niż swojemu rozsądkowi i trzeźwej ocenie rzeczywistość, ten przeważnie traci. Na koniec przypomnimy więc ostatnie z ostatnio podanych praw rynku nieruchomości – to najbardziej praktyczne: Najcenniejszym „narzędziem” sprzedających i kupujących nieruchomości jest ZDROWY ROZSĄDEK. To głównie od niego zależy podejmowanie trafnych decyzji
I tego wszyscy sobie życzmy – już prawie na nowy rok.
RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu