Jak działać?…

Samemu czy w zespole? – To dylemat chyba każdego agenta nieruchomość. Wcale nie tylko na początku pracy w zawodzie. Obserwacja branży pokazuje bowiem, że jedni przychodzą pracować do biura, a inni – odchodzą „na swoje”. I czasem wracają. Spróbujmy więc wypunktować zalety i wady obu modeli działania. „Materiał analityczny” wynikający z naszych doświadczeń był tu bardzo obfity. A temat jest ważny nie tylko dla agentów, którzy zastanawiają nad tytułowym wyborem. Również dla przyszłych klientów, którzy mogą mieć podobną rozterkę: lepiej podjąć współpracę z agentem działającym w zespole, czy z takim, który pracuje sam? Oczywiście piszemy to z perspektywy naszego biura i jego sieciowej skali. Część kwestii ma jednak charakter uniwersalny.

„Wespół w zespół”

Piosenka „Kabaretu Starszych Panów” mówi o zaletach nieindywidualnego kochania, ale są w niej wątki, które można też odnieść do pracy agenta nieruchomości. Oto cała kolekcja, przemawiająca za działaniem w zespole.

  • Szkolenia regularnie organizowane przez agencję i samo biuro.
  • Kontakty biura i jego agentów z różnymi specjalistami (notariusz, rzeczoznawca, doradca kredytowy, informatyk, fotograf, geodeta, „home stager”, grafik, copywriter…).
  • Możliwość uzyskania niższych cen za usługi ww. specjalistów.
  • Większa „siła przyciągania” klientów (podobnie jak w astronomii: im większy obiekt… :-).
  • Estetyczne i funkcjonalne biuro w centrum miasta (jako alternatywa do spotkań z klientami np. w lokalach pewnej znanej sieci fast food).
  • Drukarka, ksero, skaner, ekspres do kawy… i tym podobne urządzenia, których darmową dostępność docenia się dopiero wtedy, gdy ich zabraknie lub gdy trzeba za nie zapłacić.
  • Wsparcie administratora biura w wielu codziennych „drobiazgach”, które robią różnicę!
  • Spotkania integracyjne, czyli na co dzień nic ważnego, ale „od święta” – coś fajnego.
  • Silna i wiarygodna marka światowej agencji i lokalnego biura (dostępna już na starcie)!
  • UBEZPIECZNIE na dużą kwotę, czyli coś, co się nie liczy – do czasu aż liczy się tylko to!
  • Bezpłatny dostęp do systemu wymiany ofert MLS i do wielu portali ogłoszeniowych.
  • Opieka prawna i informatyczna (m.in. w zakresie procedur RODO). – Jeśli komuś trzeba tu tłumaczyć korzyści, to… nie ma sensu tego robić. Nie rozumie, to nie doceni.
  • Możliwość bezpiecznej (!) i skutecznej sprzedaży nieruchomości prawie w całej Polsce – dzięki pewnym poleceniom i łatwym kontaktom w ramach tej samej agencji.
  • Dostęp do systemu RE/MAX Global, czyli to, co powyżej, ale w skali niemal całego świata!
  • Bieżąca wymiana dobrych rad, doświadczeń, poleceń i… pocieszeń! A w pracy każdego agenta nieruchomości wszystko to bywa bardzo potrzebne.
  • Pomoc bardziej doświadczonych koleżanek i kolegów z biura, którzy rozumieją, że mimo wewnętrznej konkurencji na zdrowym współdziałaniu można więcej zyskać niż stracić.
  • Możliwość rozmowy z szefem (właścicielem biura) i przedstawienia swoich zawodowych problemów i pomysłów. Pożądany efekt: życzliwe i konkretne wsparcie.

Dużo tego! Ale najważniejsze jest to, że w dobrze zorganizowanym i zarządzanym biurze nieruchomości agenci bardziej ze sobą współpracują niż rywalizują. Dla dobra wszystkich. Również klientów!

„Samotny biały żagiel”

Tytuł tej radzieckiej powieści nie kojarzy się najlepiej, więc tych agentów, którzy pracują sami lepiej – i modniej – nazwać z angielska freelancerami. Dla wielu z nich praca na własny rachunek ma jedną podstawową zaletę: sami sobie są sterem, żeglarzem, okrętem! Nie mają szefa, który wymaga, a czasem może marudzi i nie muszą się dzielić swoim przychodem. Sami sobie wyznaczają cele i sami się rozliczają (albo i nie) z ich realizacji. A część z tych atutów wypunktowanych wyżej dla biura i zespołu mogą sobie kupić, zdobyć, wypracować… Tu rodzi się jednak pytanie:

Skoro może być tak dobrze…

… to dlaczego przeważnie jest źle?! Bo jednak większość agentów nieruchomości pracujących samodzielnie osiąga gorsze wyniki niż ci, którzy działają w biurowych zespołach. I bardzo mało jest takich agentów, którzy sami dla siebie zbudowali silną markę osobistą. Od zera i na trwałych fundamentach. Zresztą oni też często próbują ten sukces rozwinąć, zapraszając innych do współpracy i tworząc… swój zespół.

Ku pokrzepieniu serc!

Owszem, praca na własny rachunek to większa „wolność”. Ale nie jest to wolność od też samodzielnego płacenia rachunków i ponoszenia różnych kosztów – nie tylko finansowych. Bo wtedy samemu trzeba wszystko sprawdzić, dowiedzieć się, załatwić, opracować… A gdy taki samotny żaglowiec wpadnie na mieliznę, trafi na sztorm lub długo będzie płynął pod wiatr – co zdarza się każdemu i w każdej branży – to wtedy dopiero można zrozumieć, co znaczy powiedzonko: w zespole siła! Dobrze o tym wiedział pan Wołodyjowski, który w trudnej chwili wołał: „Kupą tu, waszmościowie, kupą!”.

Model hybrydowy

Słowo hybrydowy – w różnych rodzajach gramatycznych – jest ostatnio popularne. Pasuje też do modelu pracy, który agentom nieruchomości oferuje RE/MAX. Będąc bowiem agentem lokalnego biura naszej międzynarodowej sieci, prowadzi się własną działalność w ramach struktury „współdzielonej” z innymi agentami. Tę łączoną formułę świetnie puentuje hasło: Samodzielny, ale nie sam. Sukcesy naszych agentów dowodzą, że ten model świetnie działa! Oczywiście głównie dzięki agentom, których zaangażowanie, umiejętności i odpowiednia postawa to… podstawa. Jednak codzienna (i „awaryjna”) pomoc biura oraz wsparcie zespołu to wartości nie tylko dodane, ale i wciąż mnożone.

Odezwa w sprawie…. odezwania się

A na koniec słowo do agentów nieruchomości: aktualnych i „potencjalnych”. – Jeśli już pracujesz lub zamierzasz pracować w tym ciekawym, lecz trudnym zawodzie i jeśli po lekturze tego tekstu uważasz, że współpraca z biurem – w modelu hybrydowym – może mieć więcej plusów (tych dodatnich 🙂 niż całkowita „freelancerka”, skontaktuj się z nami! To może być początek lub punkt zwrotny Twojej zawodowej przygody. Po warunkiem, że szukasz poważnych wyzwań, a nie łatwych przygód.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu