Baby górą!

Przychodzi agentka do lekarza… Owszem, podobnie zaczynają się popularne dowcipy z „babą” (niekoniecznie blondynką). I faktycznie ogromna większość agentów nieruchomości to przecież… agentki. Tak czy owak, nie będzie to dowcip, „fejk” czy felietonistyczna fikcja, lecz historyjka z życia wzięta. Krótka, pouczająca i z morałem. Więc do rzeczy…

Nieoczekiwana zmiana ról

Ta agentka ma jakiś zdrowotny problem. Konsultuje go zatem z lekarzem specjalistą. Ten ją rzetelnie wypytuje, radzi zrobić określone badania, wypisuje receptę i każe przyjść za dwa miesiące. W sumie trwa to ok. 10 minut. W „luźnej gadce” na etapie płacenia za konsultację (stawka 200 zł) lekarz dowiaduje się, że jego klientka (bo jeszcze nie pacjentka) jest agentką nieruchomości. Pana doktora wyraźnie to zainteresowało, więc z ożywieniem zaczyna wypytywać o różne kwestie związane ze sprzedażą nieruchomości. Najpierw ogólne, a później coraz bardziej szczegółowe. Okazuje się bowiem, że lekarz zamierza sprzedać swój dom i chce się dowiedzieć różnych rzeczy. Pyta o aktualną sytuację rynkową, orientacyjną wycenę swojego domu, optymalne przygotowanie do sprzedaży, skuteczne sposoby upublicznienia oferty, ważne sprawy formalnoprawne itp. itd.

No ale jak to?…

Trwa to ponad 15 minut. Lekarz jest bardzo uśmiechnięty, bo widzi, że ma do czynienia ze specjalistką. I cieszy się, że uzyskał od niej wiele cennych porad. Żegna się więc z dużym zadowoleniem. Aż tu nagle agentka – też z uśmiechem i z „siłą spokoju”, która cechuje profesjonalistów – odzywa się mniej więcej w te słowa: „Panie doktorze, teraz ja poproszę o 100 zł”. Lekarz zdębiał! Wydusił tylko: „No ale jak to?…” i widząc sympatyczną, lecz zarazem stanowczą minę agentki, wręczył jej 100 zł. Agentka podziękowała i zapytała o dane do wystawienia faktury.

Lekarz jak agent

Agentka opowiedziała tę historyjkę ponad pięciu osobom. Tylko jedna z nich była wyraźnie zdegustowana jej postępowaniem. Zapytana o powód negatywnej oceny, użyła różnych argumentów. Można je podsumować opinią: „No ale to przecież lekarz!”. Lekarz, który ratuje zdrowie. Lekarz, który musi się ciągle uczyć (bo nowe leki i metody leczenia). Lekarz, który jest… no tym… LEKARZEM. – I to wszystko prawda! Znamy wielu lekarzy i bardzo cenimy ich fachowość oraz ciężką pracę. Ale jednocześnie widzimy sporo podobieństw do AGENTÓW nieruchomości!

Agent jak lekarz

Agenci nieruchomości – Ci profesjonalni i solidni – też ciężko pracują, też muszą się ciągle doszkalać (bo nowe przepisy i metody sprzedaży), też w siebie inwestują, też oferują swoją wiedzę i zawodową praktykę… Ba! również agenci ratują zdrowie, a czasem może i życie. Bo wiele przeprowadzanych dzięki nim i pod ich opieką transakcji to dla klientów sprawy najwyższej wagi, okupione wielkim ryzykiem, strachem, stresem. Nie ma więc obiektywnego powodu, dla którego porada lekarza powinna być płatna, a porada agenta nieruchomości – gratis. Oczywiście współbohaterem tej historyjki wcale nie musiał być lekarz. Mógł to być każdy inny specjalista, którego „towarem” jest profesjonalna wiedza sprzedawana z korzyścią dla klientów: prawnik, dietetyk, psycholog, architekt, lektor…

„Kapitalista”, nie hobbysta!

Chodzi nam o to, by uświadomić opornym na fakty, że agent nieruchomości nie jest hobbystą, który dzieli się swoim zawodowym dorobkiem wyłącznie dla własnej satysfakcji. To jego kapitał, z którego żyje i utrzymuje rodzinę! Dokładnie tak, jak lekarze, prawnicy, dietetycy… Morał jest więc prosty i powinien być dla wszystkich oczywisty: fachowe porady agentów nieruchomości są na sprzedaż! Nasi klienci mają prawo wymagać, by te porady były rzetelne i pomocne, ale zdziwienie, że nie są one za darmo jest co najmniej… dziwne.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu