Co ma piernik do wiatraka

Nieruchomość w pewnym wieku – tak, ale chodzi tu nie o wiek nieruchomości, lecz właściciela, który chce sprzedać swoje mieszkanie lub dom. Zanim wyjaśnimy, co ma piernik do wiatraka, musimy poczynić asekuracyjne zastrzeżenie. I to nawet dość obszerne, bo kwestia jest delikatna. Jak zawsze, gdy chodzi o czyjeś lata. W kontekście właścicieli nieruchomości „wiekowo” bardziej wrażliwi są jednak mężczyźni. Przypadłość, którą chcielibyśmy tu ostrożnie opisać, dotyczy ich bowiem w stopniu większym niż kobiet.

Do rzeczy, a właściwie – do ludzi

Gdy ktoś sprzedaje swoją nieruchomość „w pewnym wieku”, czyli (jak łatwo się domyślić) będąc osobą starszą, często popełnia – nazwijmy to – psychologiczny błąd typowy dla tego wieku. Ów błąd trapi prawie każdego, choć w stopniu bardzo różnym. Od „lajtowego”, do koszmarnego. I zaczyna się to dziać wcześniej lub później, ale przeważnie ok. sześćdziesiątki. Co więcej – i to jest to ważne zastrzeżenie! – popełniają go też ludzie, którzy odnieśli zawodowe sukcesy, mają życiowe zasługi, są świetnie wykształceni, piastują zaszczytne funkcje, cieszą się uznaniem i sławą… Ba, odnosi się to również do starszych agentów nieruchomości sprzedających własną nieruchomość. Więc to, o czym piszemy, nie jest ani obraźliwe, ani wartościujące, a agenci nie są tu „ponad problemem”!

Galopada epok

Otóż sprzedając nieruchomość w pewnym wieku, ludzie mają skłonność do niedostrzegania lub nierozumienia faktu, że ich dom czy mieszkanie jest często… „nie z tej epoki”. A od około trzech dekad pod względem technologii budowy, wykończenia, wyposażenia, stylu i mody epoki w nieruchomościach zmieniają się co kilka lat! Nawet młodszym fachowcom z poszczególnych dziedzin trudno za tym nadążyć. Tę galopadę epok można nazwać wariactwem i można się z tym wszystkim „nie zgadzać”, ale takie są fakty, które rządzą rynkiem. I faktem jest również to, że na rynku nieruchomości kupującymi są w większości ludzie młodzi. Czasem nawet szokująco młodzi – zwłaszcza w stosunku do średniej wieku nabywców z okresu młodości dzisiejszych sprzedających. Ta pokoleniowa rewolucja nie ułatwia wzajemnego zrozumienia, a niekiedy może frustrować i drażnić. Ale co z tego?!…

Z życia wzięte

Jaskrawy przykład zachowania osoby sprzedającej nieruchomość w pewnym wieku chyba najlepiej wyjaśni istotę problemu. Jedna z agentek od swojego potencjalnego klienta zamierzającego sprzedać dom usłyszała – parę lat temu – taką, mniej więcej, zapowiedź: „Proszę Pani, nie sprzedam taniej [a oczekiwana cena była rynkowo nierealna!], bo dom jest w bardzo dobrym stanie. Piec po naprawie, tapety [ze szlaczkiem] wyczyszczone, boazeria odświeżona, ekologiczne okna [tzn. drewniane – z czasów, gdy innych nie było]… A poza tym to jest duży dom, w którym mogą mieszkać nawet trzy pokolenia”. Jak widać – same rynkowe wady, za które ktoś miałby zapłacić nierynkową cenę. No i jeszcze jedno (chyba najgorsze): nieznoszący sprzeciwu ton oraz mądrości kontrujące fachowe rady i życzliwe sugestie agentki. Także krytyka potrzeb, gustów i preferencji potencjalnych nabywców. Tymczasem „ci młodzi” mogą się „nie znać”, „wybrzydzać”, „przesadzać” – byle chcieli kupić!

Gospodarz domu (w kondycji złomu)

Ludzie sprzedając nieruchomość w pewnym wieku mają też naturalny (!) problem z oceną realiów niezwiązanych z samym ich mieszkaniem czy domem. Ot choćby lokalizacja. Dzielnice lub osiedla kiedyś pożądane (i porządne), dzisiaj mogą być omijane szerokim łukiem przy podejmowaniu decyzji zakupowych (i odwrotnie). Bliskość sklepu spożywczego przestała być atutem, skoro do Biedronki czy Żabki zewsząd w mieście jest… żabi skok. Oferta deweloperów przytłacza, a spółdzielnie mieszkaniowe, które w czasach bliższych serialowi „Alternatywy 4” były wszechmocne, kojarzą się dziś nie z atrakcją, lecz z abstrakcją. A zakup materiałów do remontu czy wykończenia to tylko problem wyboru, do którego marketu podjechać. No może z solidnością wielu wykonawców (różnych „majstrów”) wciąż jest dość podobnie, ale poza tym w nieruchomościach zmieniło się niemal wszystko. I najbardziej „nieruchome” są opinie i przyzwyczajenia ludzi! Co nie ułatwia sprzedaży 40-letniego domu w cenie prawie nowego („bo wystarczy, Panie, wymienić wszystkie instalacje i okna; no   i jeszcze tylko wyremontować dach”). I nie pomoże tu nawet meblościanka Kowalskich dodana „w pakiecie”.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu

PS Żeby było jasne: młodzi kupujący nieruchomość też popełniają psychologiczne błędy typowe dla swojego wieku! Ale o tym w jednym z kolejnych odcinków naszego bloga.