Z nimi kontakty częstsze niż akty
Fotografowie nieruchomości? – Tak, są tacy, którzy właśnie w tym się specjalizują. I właśnie z takimi specjalistami agenci nieruchomości najchętniej współpracują. Co więcej, to z przedstawicielami tej profesji agenci spotykają się chyba najczęściej i najbardziej regularnie. Częściej niż z notariuszami. Dobre zdjęcia są bowiem potrzebne do każdej oferty, a nie każda oferta „znajduje swój szczęśliwy finał” na akcie notarialnym. Z przeróżnych powodów.
Bohaterowie drugiego planu!
Fotografowie nieruchomości są anonimowi, bo zdjęć w ofertach zwyczajowo się nie podpisuje. Pewnie dlatego, że nie są to działa sztuki „wystawowej”, lecz ściśle użytkowej. I może to sprawia, że fotografowie są niedoceniani. Niekiedy również przez samych agentów i ich klientów, którym oferta się podoba, ale nie uświadamiają sobie, czyja praca i fachowa wiedza za tym stoi. Ot, widać dzieła, a nie widać twórców. Tymczasem bez bardzo dobrych zdjęć nawet świetnie napisana oferta nie będzie atrakcyjna i przekonująca. Wszak podobno lepiej raz zobaczyć, niż 100 razy usłyszeć, a 1 obraz jest wart tyle, co 1000 słów. Zapewne więcej w tym prawdy niż przesady.
And the Oscar goes to…
W Hollywood „fotografów” doceniają. Są przecież Oscary za same zdjęcia. Pewnie że w filmie te zdjęcia są całkiem inne. No ale i tam chodzi o to, aby były jak najlepsze. I dobrzy producenci – tak jak dobrzy agenci – wiedzą na kogo w tej branży mogą liczyć. Na pewno nie na tych, których jedynym atutem jest drogi sprzęt i artystyczne zadęcie. Fotografowie nieruchomości muszą się pozytywnie pokazać… pokazując efekty swojej pracy. Wizerunkowa otoczka i popisowa poza mogą być tylko tłem.
Zosia Samosia wyszła na… łosia
Postawmy pytanie, na które różni agenci dają sprzeczne odpowiedzi. – Czy warto korzystać z fotografów nieruchomości skoro najnowsze smartfony mają tak świetne aparaty? Nasza odpowiedź brzmi jasno i dobitnie. – Na ogół zdecydowanie warto! Bo nawet najlepszy sprzęt to nie wszystko. Trzeba wiedzieć, jak z niego korzystać! Wcale nie tylko w zakresie samej obsługi. Poza tym nawet supersmartfony słabo radzą sobie ze spacerem wirtualnym, a z zastąpieniem drona… Hm, jeszcze nie teraz. J Owszem, w czasach gdy amator może kupić wszystko, czym dysponują profesjonaliści, mnóstwo rzeczy można zrobić samemu. Pytanie: jak dobrze? I drugie: po co?! My wolimy być specjalistami od obrotu nieruchomościami, a ich zdjęcia zostawiamy specjalistom, którzy nam pomagają. Pamiętamy bowiem, jaka jest puenta wierszyka o Zosi Samosi.
Otwarta klapa = klapa!
Fotografowie nieruchomości muszą mieć nie tylko odpowiedni sprzęt, ale również know-how, doświadczenie i pomysłowość dotyczącą aranżacji wnętrza. Nie zawsze przecież można angażować specjalistę od home stagingu, a sam agent musi ogarnąć wiele innych kwestii. Niezwykle ważną cechą dobrego fotografa jest też spostrzegawczość i wyczulenie na pozorne detale. Bo fotografowanie „wystawki” butów czy naczyń w zlewie to sabotaż. I na nic zda się najlepiej pomyślane, wykadrowane i wyostrzone zdjęcie ubikacji, w której klapa sedesu jest podniesiona. Jej późniejsze „domykanie” Photoshopem nie uratuje nas przed klapą.
Z żartami nie ma żartów
Doświadczeni agenci mają swoich ulubionych fotografów – często więcej niż jednego. Takich, na których można polegać nie tyle sprzętowo i warsztatowo, ile przede wszystkim jakościowo i terminowo. Którzy nie tylko pstrykną, obrobią i prześlą, ale również pomyślą i pomogą podczas sesji zdjęciowej. Niezwykle ważna jest również kultura osobista i wyczucie sytuacji. Fotografowie nieruchomości pracują bowiem w prywatnej sferze obcych im osób i nierzadko w ich obecności. Na pozór niewinne żarty i aluzje są zatem bardzo ryzykowne! Głównie dla samego agenta, który odpowiada za dobór współpracowników. Tak czy owak, słowność i niezawodność fotografa to niezbędny standard. Nie, nie atut – warunek!
Otwartość, która odstrasza
Fotografowie nieruchomości też mają swoich ulubionych agentów. Lubią dla nich pracować, bo wiedzą, że ich praca jest ceniona i nietraktowana jako zbędny wydatek. Takich agentów, którzy wymagają, a nie wydziwiają. Którzy wiedzą, że na jakości, solidności i lojalności fotografów nie można oszczędzać, bo na średnią i dłuższą metę to się po prostu nie opłaca. Takie podejście jest jednak możliwe tylko przy umowach na wyłączność. W innym wypadku ryzyko starty jest dla agenta zbyt wysokie i zdjęcia robi przeważnie sam. Tracą na tym klienci z umowami otwartymi, które często można rozpoznać po marnych zdjęciach w ofercie.
No to pstryk
Dziękujemy wszystkim fotografom nieruchomości, którzy z nami solidnie współpracują! Ale również tym, którzy specjalizują się w „portretach” i od czasu do czasu fotografują agentów. Doceniamy Was i liczymy na Was. Życzymy, abyście mieli z nami duuużo pracy i tyle samo satysfakcji. Pstryk!
RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu