Domowa sytuacja rynkowa

Domy trudne do sprzedaży! – Tym tytułowym stwierdzeniem właściwie można by zakończyć. Bo rynkowym faktem jest to, że domy sprzedaje się trudno. Boom na nieruchomości dotyczy niemal wyłącznie mieszkań i działek w dobrej lokalizacji. Ale gdy na takiej działce stoi dom, to już gorzej. Dla jego właściciela. Głównym i ogólnym tego powodem jest, oczywiście, nadpodaż. Wprawdzie w porównaniu do mieszkań domów na sprzedaż jest mniej, ale chętnych do ich zakupu jest jeszcze mniej. Również dlatego, że wielu „domatorów” woli coś zbudować niż remontować, modernizować czy choćby tylko (to rzadkość) odmalować. Na tym „rynku kupującego” – co w tym… półwieczu raczej się nie zmieni – sytuacja nie jest jednak „znormalizowana”. Domy trudne do sprzedaży stanowią bowiem jedną grupę. Drugą natomiast są domy… bardzo trudne do sprzedaży. Grupa trzecia to przypadki wręcz beznadziejne. Bo wcale nie jest tak, że każda potwora znajdzie swego… „domatora”.

Jaki dom sprzedać… jeszcze trudniej

Skoro już wiadomo, że ogólnie dom sprzedać trudno, ważne pytanie brzmi: a jaki trudniej? I dlaczego? Przyczyny wyróżniające domy szczególnie trudne do sprzedaży też można podzielić na grupy. W pierwszej są te, na które właściciel wpływu nie ma. W drugiej zaś te, z którymi teoretycznie mógłby coś zrobić. Gdyby „tylko” je dostrzegał, zrozumiał i chciał się ich pozbyć.

Nie ma rady, więc jest problem

Ściślej rzecz ujmując: już nie ma rady. Bo dom stoi gdzie stoi i jest jaki jest. Błędy popełnione na etapie wyboru miejsca i projektu są nie do naprawienia. Trzeba jednak przyznać, że nie wszystkie są przez właścicieli zawinione. W wielu bowiem wypadkach naprawdę nie dało się przewidzieć zmiany mód, gustów, technologii czy choćby najbliższego otoczenia. Oto więc zwięzły i niepełny wykaz „niezmiennych” czynników utrudniających sprzedaż domu:

  • duża powierzchnia (im większa, tym mniej zainteresowanych… na metr kwadratowy);
  • piętrowość – zwłaszcza wielo- (na rynku domów królują „partery”, których jest mało);
  • duża działka (a raczej: za duża działka; choć za mała to też wada);
  • kiepskie sąsiedztwo, ruchliwa ulica, hałas, okolica o złej reputacji itp.
  • mocno przestarzałe technologie, których nie da się zmienić (tanio lub wcale);
  • zły stan techniczny (choć z tym bywa różnie, bo niektórzy kupują samą lokalizację i wolą „tu” rozebrać ruinę, niż „tam” wprowadzać się na gotowe);
  • trudny stan prawny (w tej materii trafią się takie kwiatki, których nikt nie chce wąchać);
  • słaba komunikacja publiczna (nawet jeśli w rodzinie są 3 samochody, to dzieci potrzebują kierowcy i Uber nie zawsze się sprawdza);
  • położenie „na łonie natury, pod lasem, z dala od miejskiego zgiełku” (bo fajnie to brzmi, ale przekleństwa rzucane w korkach i pieniądze topione w baku psują cały urok);
  • dworki, pałacyki, fortece czy „oryginalne projekty”, które podobają się tylko właścicielom i… projektantowi (dziś cenione są proste, nowoczesne bryły – pudełka, a nie „wydziwy”).

Jest rada, ale problem często zostaje

Domy trudne do sprzedaży z wyżej opisanych powodów (nierzadko kilku na raz) trzeba by sprzedać… na siłę. Choćby „za wszelką cenę”. Tymczasem ich właściciele – nawet ci, którzy szukają nabywcy przez lata – wolą złudzenia od pieniędzy. Wiele domów trudnych do sprzedaży ma więc mocno przeszacowaną cenę, a ich właścicielom wydaje się, że oferują ósmy cud świata. A gdy jakaś rybka o dziwo połknie ten haczyk, to zachłanny wędkarz nie popuszcza umiejętnie żyłki, tylko zrywa ją w nieelastycznych negocjacjach. Poza tym na niekorzyść sprzedającego działa – co niby oczywiste – nieprofesjonalnie przygotowana oferta. Słabe zdjęcia, przesłodzone i niejasne opisy, niedokładności i przekłamania wciąż nie są wyjątkiem. Poza tym bardzo trudno sprzedać dom, jeśli właściciel jest niepoprawną Zosią samosią, choć od lat nic z tego nie wynika (nie licząc pogarszania sytuacji z powodu „starzenia” się oferty). Nie lepiej jest jednak wtedy, gdy pomocników – choćby fachowych – jest kilku. Bo cudowne rozmnożenie ofert sprzedaży tego samego domu dezorientuje i wzbudza nieufność. Więcej znaczy gorzej! W branży pośrednictwa w sprzedaży nieruchomości jest to paradoks pozorny.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu