Banery w reklamie nieruchomości

Wisi i… świadczy

Banery w reklamie nieruchomości? – Tak, temat niby poboczny, ale wcale nie błahy. W czasach cudownych technologii (które jakoś nie powodują, że mamy więcej czasu i mniej stresu) łatwo bowiem zlekceważyć narzędzia stare i proste. Dobrym tego przykładem jest zwykły, poczciwy baner (także jego rodzeństwo: plakat, plansza, duża naklejka itp.). Banery w reklamie nieruchomości nie odeszły wcale do lamusa. Widać je w każdej dzielnicy, czasem po kilka na ulicy. Wiszą na płotach, ścianach, balkonach… Nie wszystkie są dobrze widoczne, ale już na pierwszy rzut oka bardzo się różnią. A te różnice świadczą przede wszystkim o ludziach czy agencjach, do których dany baner należy. Bo można z niego sporo „wyczytać” – niezależnie od jego treści i nieruchomości, którą próbuje sprzedać.

Wisi i… działa

Ale najpierw o tym, czy banery w reklamie nieruchomości są skuteczne. Najkrótsza odpowiedź brzmi: tak! A jeśli wziąć pod uwagę niewielki koszt zrobienia i zawieszenia banera, ich efektywność  jest bezkonkurencyjna! Oczywiście to spore uogólnienie, bo wiele zależy od samej lokalizacji. Fakt jednak faktem, że wielu potencjalnie zainteresowanych zakupem czy wynajmem nieruchomości dzwoni właśnie „z baneru”. A pierwsi robią to na ogół… sąsiedzi. Bo chcą się dowiedzieć, na ile ta nieruchomość została wyceniona, aby na tej podstawie oszacować wartość własnego domu czy mieszkania. Czasem też próbują pociągnąć agenta za język w sprawach, o które sąsiada zapytać im nie wypada.

Wisi i… straszy

Aż dziw bierze, że tak proste w projekcie, produkcji i „obsłudze” narzędzie, jakim jest baner, można czasem (całkiem często) aż tak sp…artolić. I dotyczy to nie tylko prywatnych osób, które nie mają w tym doświadczenia, rozeznania i wsparcia. Dla wszystkich, którzy używają banerów w reklamie nieruchomości pomocna może być więc kontrolna lista 10 pytań.

  1. Czy baner w ogóle jest? – A być powinien, jeśli tylko nie ma istotnych przeciwwskazań.
  2. Czy jest zamontowany legalnie i mądrze? – Bo są na to przepisy i czasem trzeba zapytać o zgodę. No i nie wolno stwarzać zagrożenia, zasłaniać cudzych szyldów, niszczyć elewacji, kaleczyć drzew… Lista przestróg jest długa, ale na ogół wystarczy popatrzeć i pomyśleć.
  3. Czy jest czytelny? – Nie tylko z bliska i dla tych, którzy już wiedzą, co tam jest napisane!
  4. Czy baner rzuca się w oczy? – Małość, bladość i skromność są tutaj wadą, choć zarazem…
  5. Czy jest estetyczny? – Owszem, to rzecz gustu. Ale są zasady łączenia kolorów czy układu i proporcji elementów, których naruszenie od razu… widać. I nie chodzi tu o ozdobę.
  6. Czy jest na nim tylko to, co wystarczy? – Rada brzmi tak: im mniej treści, tym lepiej!
  7. Czy najlepiej widać to, co najważniejsze? – A więc to, co zainteresowany musi zapamiętać lub zapisać. Czyli po prostu… numer telefonu (bez zbędnego 0, +48 czy skrótu tel.).
  8. Czy baner jest czysty, niewyblakły, niezniszczony? – Niby to oczywiste, a… wygląda różnie.
  9. Czy jest starannie powieszony i solidnie przymocowany? – Albo jeszcze jaśniej: Czy nie wisi krzywo? Czy nie dynda i nie łopocze? Czy nie sterczą zeń druty lub opaski?
  10. Czy reklamując nieruchomość na sprzedaż bądź wynajem, baner reklamuje też agencję (i może agenta), która tę ofertę obsługuje? – Absolutnie da się to pogodzić i korzyść może być obustronna! Pod warunkiem, że agencja ma dopracowane elementy identyfikacji wizualnej (logo, kolory, zasady prezentacji) i jej banery są do siebie podobne.

Wisi i… kompromituje

Banery w reklamie nieruchomości mogą naprawdę dużo. Także zepsuć! I nie chodzi tylko o dziury w płocie czy tynku. Gorsze są szkody dla wizerunku reklamowanej oferty i samej agencji. Bo rodzi się słuszna obawa, że jeśli ktoś nie potrafi przygotować dobrego baneru i potem o niego zadbać, to strach mu powierzyć poważniejsze zadania. I dziwi czasem kontrast, gdy skomplikowana strona internetowa prezentuje się znakomicie, prosty baner przypomina szmatę. Znana prawda głosi: jak cię widzą, tak cię piszą! A baner widać najlepiej.  Co niekiedy znaczy: najgorzej, gdy zamiast przyciągać – odpycha. Mógł być hit, a jest wstyd.

Wisi… jeśli może

Banery w reklamie nieruchomości są „archaiczne”, ale zarazem ponadczasowe. Od dawna sprawdzone i chyba na zawsze skuteczne. O ile spełniają wymienione wyżej warunki. Plus jeszcze jeden – podstawowy. Agencja może użyć baneru, gdy ma z właścicielem umowę na wyłączność. Bo w przeciwnym razie, baner jest zbyt kosztowny i ryzykowny. Więc albo nie ma go wcale, albo obok niego mogą pojawić się inne. A od takiego przybytku zainteresowanych zakupem lub wynajem nieruchomości głowa na pewno rozboli.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu