Amerykański rynek nieruchomości

Made in USA

Amerykański rynek nieruchomości jest… ogromny! Głównie pod względem liczby transakcji. Zróbmy więc krótką wycieczkę za wielką wodę, aby zerknąć – jak to się robi w Ameryce. Zainteresowanie podsycają seryjne programy TV. Oparte „na faktach”, kręcone niby „na żywo” i z udziałem tzw. naturszczyków (nie zawodowych aktorów), ale oczywiście nie bez scenariusza i odpowiedniej… koloryzacji.

Bohaterami tych programów są agenci nieruchomości z Nowego Jorku czy Los Angeles. Gwarantują oni, że albo sprzedadzą dom w ciągu 3 lub 6 miesięcy, albo później zrobią to bez prowizji. Podobną zasadę wprowadziła kiedyś sieć Domino’s Pizza: Half an hour or free! I podbiła nią ekstremalnie konkurencyjny rynek amerykański. Bo fajnie jest czekać na zamówioną pizzę – nawet skręcając się z głodu – ze świadomością, że jeśli nie dowiozą jej w ciągu pół godziny, to będzie darmowa! I nadal ciepła J

Know-how? – Wow!

Nie trzeba być znawcą Szekspira, aby się domyśleć, że w pozornym szaleństwie amerykańskich agentów nieruchomości jest dobrze skalkulowana metoda. Bazująca przede wszystkim na tym, o czym się w tych programach wyraźnie nie mówi. Otóż warunkiem przyjęcia przez agencję takiego chwytliwego zobowiązania jest to, że to ona – agencja! –  ustala lub przynajmniej akceptuje maksymalną cenę ofertową przyjętego do sprzedaży domu. Rzecz jasna jest to cena realnie rynkowa lub odpowiednio niższa. Bo na ogół nie da się sprzedać nieruchomości bardzo szybko i bardzo drogo. I może jeszcze bez prowizji.

Time is money!

Tym, co wyróżnia amerykański rynek nieruchomości – i cały American way of life – jest duża doza zdrowego rozsądku. Z niego zaś wynika bardzo praktyczne podejście do życia i biznesu. Liczy się wygoda i tempo, a nie tylko kwota. Zresztą Amerykanie dobrze wiedzą i często powtarzają: time is money! Sprzedaj, a nie sprzedawaj. Łap okazje, ale nie czekaj na cud. I to działa. Głównie dlatego, że dzięki takiemu myśleniu amerykański rynek nieruchomości kręci się bardzo szybko, ma wielką skalę i jest bardziej… wyluzowany. Co wcale nie oznacza mniejszego profesjonalizmu. Przeciwnie!

Fast food & fast sale

Owszem, takiemu podejściu bardzo sprzyja fakt, że dla przeciętnego Amerykanina sprzedaż i zakup domu nie jest transakcją czy inwestycją życia. Raczej przygodą – choć trochę większą niż zakup samochodu. Na kolejnych etapach swojej kariery i życia rodziny Mr Johnson po prostu przeprowadza się do takiego lokum, które jest dla niego najodpowiedniejsze. W tym najekonomiczniejsze. Bez wielkich sentymentów i wielopokoleniowych planów – bo wie, że dzieci mogą woleć Alaskę od Florydy. Przeważnie kupuje na kredyt i bez stresu. Negocjacje to przyjemność, a nie zacięta wojna nerwów. Z założeniem, że będzie OK! I na ogół jest to samospełniające się proroctwo. Bo optymizm przyciąga powodzenie. To też odkrycie uśmiechniętych Amerykanów. Oni wiedzą, że pieniądz musi krążyć, a dom to zwykły towar. Tyle że większy niż toster czy laptop. W ojczyźnie fast foodów wszystko jest bardziej fast. I dlatego na amerykańskim rynku nieruchomości banery FOR SALE wiszą bardzo krótko. Bo są zybko zastępowane przez SOLD!

Polak „potrafi”, Amerykanin nie musi

I wcale nie chce! U nas wciąż dominuje głupio ambitna filozofia: Co?! Ja sam nie sprzedam?! A co by wtedy pomyśleli kolega, szwagier, sąsiad, którzy (podobno!) sami sprzedali bez problemu i za taaaaaką kasę?… Amerykanin rozumuje zupełnie inaczej: A dlaczego miałbym sprzedawać sam? Przecież od tego są agenci! Jeszcze by ktoś pomyślał, że mnie nie stać na ich usługę. Ja robię swoje, zarabiam i wynajmuję specjalistów w innej dziedzinie. It works! Poza tym Amerykanie mają o wiele lepsze zrozumienie praw rynku (popyt, podaż, szybka rotacja itp.), a zarazem mniejsze pokusy, aby go przechytrzyć. Wiedzą bowiem, że na ogół się to źle kończy – dla nich samych. I dlatego amerykański rynek nieruchomości jest – jak śpiewała Tina Turner (też z USA) – simply the best!

Śladami Kolumba

Warto odkryć Amerykę i wypracowane tam modele działania (w różnych dziedzinach biznesu). Dlaczego? – Bo są skuteczne i sprawdzone na wielką skalę! Amerykański rynek nieruchomości jest dojrzały i przewidywalny (nawet jeśli nie zawsze stabilny). To samo cechuje podejście jego uczestników i pośrednio skutkuje szacunkiem dla zawodu agenta, czyli profesjonalnego sprzedawcy. Dla Amerykanów jest to „Ktoś” – oczywiście pod warunkiem, że dzięki kompetencjom i zaangażowaniu odnosi sukcesy. Takie wzorce należy naśladować. Powtórzymy: bo są najskuteczniejsze! O czym świadczy fakt, że w różnych branżach podbijają świat. Podobnie jak Coca-Cola, McDonald’s, Apple, Disney, Facebook, Netflix, Amazon czy… RE/MAX.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu