Niemiec skakał jak kupował! 🙂

To znaczy: skakał z radości, że mógł kupić. – Tak, to odwrotność słynnego już: „Niemiec płakał jak sprzedawał”. Taki tekst pojawiał się w ofertach sprzedaży samochodów, które można było kupić od pośrednika sprowadzającego auta zza Odry. Miał to być emocjonalny argument, który przeważy bardzo wysoki przebieg, ślady rdzy oraz „lekkie obtarcia i wgniecenia” w samochodzie oczywiście „bezwypadkowym”. Na szczęście ten ograny tekst został doszczętnie skompromitowany, choć zarazem wszedł do sprzedażowej klasyki.

Tymczasem wśród niektórych właścicieli nieruchomości – zwłaszcza w zachodniej Polsce, np. w Poznaniu, Gorzowie czy Szczecinie – wciąż pokutuje dość podobne myślenie. Polega ono na założeniu, że bogaci Niemcy polują na nieruchomości w Polsce. I w związku z tym można dyktować wyższe ceny i stawiać potencjalnym nabywcom wygórowane warunki. Bo przecież Niemiec – jak się dowie o tej ofercie – to na pewno się nią zainteresuje i będzie bardzo zadowolony, że trafiła mu się „taka okazja”. Wszak w Berlinie, Monachium czy innym Hamburgu mieszkania i domy są droższe.

O willi co Niemca chciała…

To też odwrotność – tym razem legendy o Wandzie, córce króla Kraka. Dzielna Polka, aby nie poślubić niemieckiego księcia, rzuciła się w nurt Wisły i utonęła. Patriotyczny wydźwięk tej legendy dość mocno stracił na aktualności, a w nieruchomościach jest nawet odwrotnie. Ich właściciele miewają bowiem nadzieję, że drogą willą czy kamienicą zainteresuje się ktoś z Zachodu. Może nawet bogaty potomek dawnych właścicieli, który będzie się kierował sentymentem. Sęk w tym, że to „nie działa”. W naszej długiej praktyce o wiele częstsze były i są sytuacje (w tym transakcje), gdy to właściciel zza granicy chciał sprzedać swoją willę czy kamienicę Polakowi niż te, gdy przylatywał z bogatym szwagrem czy kumplem i prosto z lotniska jechał do notariusza. Więc choć willa „Niemca by chciała”, to raczej Niemiec (czy inny cudzoziemiec) – jeśli akurat jest właścicielem – ma nadzieję, że kupi ją Polak.

Jedna wiadomość zła

Podsumowując i konkretyzując – już bez legend i „tekstów”: obcokrajowcy nie są jakoś szczególnie zainteresowani polskim rynkiem nieruchomości (zwłaszcza mieszkaniowych), bo nie jest on dla nich specjalnie atrakcyjny. Ani cenowo, ani klimatycznie, ani sentymentalnie… Dotyczy to również Polaków od lat mieszkających za granicą.

Trzy wiadomości dobre!

  1. Ta zła wiadomość nie znaczy, że obcokrajowcy w ogóle się nieruchomościami w Polsce nie interesują. Zakupy (i najmy) przez osoby z obcym paszportem się zdarzają i na pewno dobrze jest korzystać z usług agencji nieruchomości, która ma szeroki zasięg międzynarodowy.
  2. Polacy mają na tyle dużą siłę nabywczą, że jeśli nieruchomość – choćby za miliony – ma odpowiednie walory i rozsądną cenę rynkową , to jej nabywca (bądź najemca) na pewno się znajdzie. Oczywiście nie „znajdzie się” sam, no ale dobrze przygotowana oferta i profesjonalna obsługa sprzedaży to warunki uniwersalne i dla wielu oczywiste
  3. Ostatnia dobra wiadomość jest taka, że nasza agencja ma największy zasięg międzynarodowy (patrz pkt 1); sprzedała mnóstwo nieruchomości – Polakom i obcokrajowcom – dzięki profesjonalnym ofertom, fachowej obsłudze i pomocy w ocenie rynkowej wartości (patrz pkt 2); może obsłużyć Klientów sprzedających swoją nieruchomość niezależnie od narodowość kupujących (patrz pkt 3). A kupujących najlepiej nie oceniać według narodowości, lecz wiarygodności, słowności, wypłacalności… Głównie we własnym, a pośrednio polskim, interesie.

RE/MAX EXPERTS, biuro nieruchomości w Poznaniu